Czuliście kiedyś coś na kształt poczucia winy, wyrzutów sumienia, czy innych takich? Jeśli tak, to opowiedzcie mi, co to w ogóle jest? Albo nie, w sumie, co mnie to obchodzi? Tego muszą doświadczać tylko ludzie, którzy mają jakieś uczucia, emocje. A ja przecież ich nie mam. Jestem w środku zupełnie pusta, jakby ktoś nadmuchał balonik z wodą i potem tę wodę wylał. A balonik istniał dalej, tyle, że nie miał nic wewnątrz siebie. Jedyne uczucie, jakim pałałam w swoim życiu to nienawiść. Przez niego. Przez pewnego cholernego egoistę, którzy spieprzył moje życie nic nie robiąc, albo robiąc dużo. Sama już po prostu nie wiem, co było tego przyczyną. Przecież to, co było między nami… To było piękne i mogło być dalej. Mogło trwać. A tymczasem ojciec wolał nie zastanawiać się nad tym, co się dzieje w jego rodzinie.
W pewnym momencie swojego życia, zaczęłam się zastanawiać, jaka jest różnica między życiem, a istnieniem. I doszłam do wniosku, że ja tylko istnieję. Bo żeby żyć trzeba odczuwać. Myśleć humanitarnie. Angażować się w to, co się robi. Ale istnienie jest dla nas łatwiejsze. Nic nie musimy, na nic nie zważamy, niczym się nie przejmujemy. Cholerne nic, które rozsadza nas od środka, ale tak naprawdę nie chcemy tego zmienić. Tak jest wygodniej. Może i kiedyś cholernie zaboli, ale póki co jest dobrze.
- Ekhm… - ktoś obok mnie nagle się pojawił i wraz z nim otulił mnie bardzo przyjemny zapach. Zapach, jakiego nie czułam od dawna. Zapach bezpieczeństwa. Na dźwięk głosu tej osoby aż podskoczyłam.
- Tak? – odwróciłam głowę w stronę pochodzenia tego pomruku, a moim oczom ukazała się burza loków oraz zakłopotane, wciąż lekko przyćmione jakby wstydem i jakimś nieodgadnionym niedosytem oczy.
- Przyniosłem twoje papierosy – chłopak miał głos niski, niby zamroczony.
- Och, jasne. Dzięki – nie wierzę. Właśnie wypowiedziałam to słowo. Definitywnie potrzeba ci lekarza, Amy.
- Słuchaj… - zaczął Harry. – Może… mogłabyś… chciałbym… - gdy to usłyszałam to naprawdę zachciało mi się śmiać. Wcześniej taki pewny siebie, a teraz co?
- Prosisz, czy żądasz? – zapytałam, a Styles podniósł na mnie wzrok, który wcześniej utkwił w swych butach i nagle odzyskując rezon oznajmił stanowczo:
- Powiedz mi jak się nazywasz.
- Powiedz mi, gdzie mieszkasz – odrzekłam, a mój nowy znajomy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, lecz trwało to tylko ułamek sekundy, bo zaraz wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki telefon, wykręcił numer i coś wcisnął, ale nigdzie nie zadzwonił. Po chwili obok nas zatrzymała się długa, czarna limuzyna. Harry otworzył mi drzwi i weszłam do środka, on za mną. Obicia kanap były skórzane i znajdował się tam również duży barek, jak się okazało wypełniony po brzegi różnymi alkoholami. Chłopak spojrzał na mnie znacząco, lecz pozostałam niewzruszona. Chyba spodziewał się, że zrobi to na mnie wrażenie. Niestety, jakby to powiedzieć, jestem przyzwyczajona do takich „luksusów”.
Przez całą drogę jechaliśmy w milczeniu, lecz żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Co jakiś czas spoglądaliśmy tylko na siebie. Gdy tylko samochód zatrzymał się przed jakąś posesją, Harry wysiadł i otworzył mi drzwi. Przy wejściu do domu zrobił to samo. Chociaż biegliśmy to i tak deszcz zmoczył nas całych, bo zaczął padać, jeszcze gdy jechaliśmy. Znaleźliśmy się w pięknie urządzonym wnętrzu, ale w tej chwili jakoś nie miałam ochoty podziwiać architektury.
- Taki z ciebie dżentelmen? – zapytałam retorycznie, lecz i tak doczekałam się odpowiedzi:
- Tylko dla ciebie.
Chłopak lekko musnął moje wargi, jednak nawet coś takiego sprawiło, że poczułam, jakby przez usta przechodziła iskierka wzdłuż całego mojego wnętrza, aż do stóp. Szybko oddałam pocałunek, spragniona jego dotyku, bardziej niż kiedykolwiek czyjegokolwiek. Harry odsunął się ode mnie by zaczerpnąć powietrza, lecz w ułamku sekundy przyciągnęłam go do siebie mocno i stanowczo. Styles odgarnął delikatnie moje mokre włosy z twarzy znów nas rozdzielając i spojrzał na mnie.
- Jesteś piękna – szepnął i na nowo wpił się w moje wargi, a ja wciąż czułam na sobie jego przyjemnie gorący oddech pachnący jeszcze lekko jakimś alkoholem.
Poczułam jego chłodne dłonie na swoich plecach, po chwili też na brzuchu i zaczęłam się cicho śmiać. Chłopak zaprzestał czynności i zapytał:
- Co się dzieje?
- Nic, łaskoczesz… Nie przerywaj, proszę.
Harry składał delikatne pocałunki na mojej szyi, potem ramionach i chciał się posunąć dalej, lecz przeszkodziła mu w tym moja sukienka, więc zsunął ją jednym ruchem ręki. Zostałam tam w samej bieliźnie, a on wciąż miał na sobie koszulę i garnitur. Pociągnęłam za guziki tak mocno, że niektóre leżały już na podłodze, zerwawszy się z nitek. Po chwili oboje staliśmy w korytarzu bez niczego na sobie.
- Na pewno? – chłopak spojrzał na mnie wzrokiem pełnym niewinności, której przecież za chwilę miał się pozbyć.
- Zamknij się – powiedziałam składając na jego wargach subtelny, lecz pełen namiętności pocałunek. Harry podniósł mnie tak, że oplotłam nogami jego biodra. Przez cały czas miałam zamknięte oczy i dopiero po kilku minutach złapałam dłonią delikatny satynowy materiał. Uniosłam powieki i ujrzałam zielone tęczówki wpatrujące się we mnie. W moment później poczułam przyjemny ucisk w dole brzucha, świadczący o tym, że chłopak we mnie wszedł, i że robił to cholernie dobrze. Zaczął poruszać się wpierw bardzo powoli, lecz potem już zdecydowanie i szybko. Nie mam pojęcia, ile czasu to trwało, ale mogłoby trwać wieczność. Wreszcie słodkie, upragnione ciepło rozlało się po całym moim ciele, docierając chyba nawet do… do serca? Nie, to niemożliwe… Przecież moje serce jest już kompletnym kawałkiem lodu.
Obezwładniający zapach naszych ciał zmusił mnie do zamknięcia oczu i rozkoszowania się nim. A jednak, naprawdę czułam to ciepło dalej w środku. Czegoś takiego, to jeszcze nikt ci nie zafundował…
- Mówiłem już, że jesteś piękna? – usłyszałam słodki głos tuż nad moimi wargami.
- A ja, że jesteś pijany?
- Jestem zupełnie trzeźwy. Ja ci powiedziałem, gdzie mieszkasz, teraz ty powiedz mi, jak się nazywasz?
- Niech ci będzie… Amelia Brittle, miło mi – uśmiechnęłam się lekko.
- Brittle… Ta…? – Harry otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Ta. Właśnie przeleciałeś córkę najsławniejszego aktora Wielkiej Brytanii.
Wooohoo ! Noo Zaczyna być ciekawie! Nawet bardzo ;)
OdpowiedzUsuńDobrze że wróciłaś! Kiedy nastepny rozdział ?
xdangi <3
Też się cieszę, że udało mi się naskrobać coś takiego, mało mi się podoba, ale w końcu to Wasza opinia się liczy, nie moja :)
UsuńOjeeejciu, dokładnej daty Ci nie podam, ale powiedzieć chyba mogę, że na pewno szybciej niż ten ;p
Pozdrawiam : *
To jest genialne *.*
OdpowiedzUsuńBardzo, baaardzo mi się podoba! :3
Normalnie brakuje mi słów! ;)
Życzę weny i czekam na nn (mam nadzieję, że dodasz nieco szybciej) :)
Dziękuję straaaaasznie! :)
Usuńwiesz jak ja ubolewam nad tym, że skończyłaś historię Patrycji? ;c
Ja też mam taką nadzieję, pozdrawiam :*
no nareszcie! czekałam i czekałam na ten rozdział!
OdpowiedzUsuńale powiem ci że jest świetny. jestem zboczona więc uwielbiam takie sceny.:D
mam nadzieję, że będzie ich więcej.:> :3 ogólnie to kurde chce już następny! chcę go tu i teraz.:D xx
*
take-care-of-my-heart.blogspot.com
imaginefordiretioners.blogspot.com
Haha, ja też jestem zboczona, piąteczka! :D
UsuńAle nie wiem czy będzie więcej, bo naprawdę bałam się napisać tę. To mój pierwszy raz! :D Oczywiście w pisaniu sceny :D
Pozdrawiam :*
JESTEŚ GENIUSZEM ! Nie mogłam się doczekać następnego rozdziału i w końcu jest!
OdpowiedzUsuń- Niech ci będzie… Amelia Brittle, miło mi – uśmiechnęłam się lekko.
- Brittle… Ta…? – Harry otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Ta. Właśnie przeleciałeś córkę najsławniejszego aktora Wielkiej Brytanii.
JEBŁAM I CZEKAM NA NASTĘPNY ! < 3
LOV U
Haha, chciałam to zakończyć trochę inaczej, ale skoro jest tak i się spodobało to mnie jest bardzo miło :D
UsuńPozdrawiam :*
O matko! To się nazywa powrót ;) To ja też się dołączam do grona "zboczuchów", bo bardzo mi się podobało i nie mam nic przeciwko, by takie scenki były częściej ;) A ten gif jest idealny do tego rozdziału...
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że wszystkiego się spodziewałam po poprzednim rozdziale, ale nie tego ;) Zdecydowanie musisz częściej dodawać rozdziały, bo prawie zapomniałam o tym opowiadaniu, a to wręcz niedopuszczalne ;)
Padłam, gdy ona przedstawiła mu się już po wszystkim :D Maskara jakaś! Dama i dżentelmen ;) A to "miło mi" powaliło mnie na kolana - nie mogę przestać się śmiać. Oni są bezbłędni. Już nie mogę się doczekać, co następnego wymyślisz :) Tylko błagam, nie każ nam czekać tak długo :)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. Weny przede wszystkim ;)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Haha, szukałam, szukałam gifu i się znalazł ;p
UsuńBardzo się cieszę, że nie jestem jeszcze aż tak przewidywalna ;p
Ja cię kręcę, nie sądziłam, że aż tak to się Wam spodoba, to przedstawienie ;D
Spróbuję szybciej ;p
Również pozdrawiam :)
O mój boże... Żebyś ty wiedziała jakie miałam sprzeczne myśli czytając to... No serio to kocham!! A jej ostatnie słowa w tym rozdziale pięknie go zakończyły..!! Czekam na nexta :* : )
OdpowiedzUsuńHaha, kurczaki, mam nadzieję, że Ci tych sprzecznych myśli jeszcze bardziej nie zagmatwam, co? :D
UsuńDzięki :*
Jeśli chcesz, aby popierdolona Monika jebła smile'a wyślij sms o treści: 'PROSZĘ ŻANNĘ ZYCHOWICZ O DODANIE KOLEJNEGO TAK BOSKIEGO, ZBOCZONEGO I CUDOWNEGO ROZDZIAŁU!' pod numer... a jeśli numer Ci się nie wyświetla (hah, Ty plebsie! xd) to wyślij wiadomość o tej samej treści na adres: youbringmesadness.blogspot.com! Dziękuję za uwagę! :D Rozdział jest... o ja pierdole... dziewczyno! ja już to sobie wyobrażam! ^^ dobra ja wiem, że pomyślisz sobie: ''no przecież to było logiczne czy coś w ten deseń... ale kurwa! ja pierdole przeklinam! znowu! SAŁATA! :D Noooooooooooo ^^ Więc ja sałata jakie to jest sałata zajebiste!!! Mówiłaś, że coś tam będę gadać i ten... Ale muszę Ci powiedzieć, że... Miałaś rację! :D Jesteś największym zboczeńcem na świecie (pomijając Parrota :D... I Nathiego -.-... no i może jeszcze mnie xd)) jakiego znam! :D Ale to dobrze! Bardzo dobrze! :D Zawsze wiedziałam, że masz pusto w tej głowie - cud, że Ty ją w ogóle masz! no, bo skoro rozumu nie ma to poc co Ci ona? - ale ten rozdział... Wszystkiemu dowodzi! :D Będzie poświadczenie w Józefowie, także się pakuj! :D Ale dobra... Powiem tak podobało mi się to tak bardzo jak... To co przeżywam kiedy ktoś - przeważnie Żanna! -.- - dobiera się do mojej szyi... Więc wiesz o co mi chodzi! ^^ Dobra, ja sałata nie będę już się kompromitować, bo tylko się wstydu najem xd Geniuszu mój po prostu, chciałabym tak pisać, jak Ty... *.* Eh, marzenie... ;/ Uczyniłaś mi zaszczyt bycia Twoją przyjaciółką, więc Love U ever 4ever ! ♥ i Dawaj szybko następny, bo już nawet mi się nie chce Ciebie osałatowiać - jest takie słowo? wątpię! xd w każdym bądź razie powstało na potrzeby komenatrza xd - za to, że tak późno dodałaś. :P tym razem tyłek uratowany, ale miej się na baczności... Do następnego! ♥
OdpowiedzUsuńSAŁATA!
Usuńaaaaaaaaaaaaaaa, no cóż muszę to przyznać: piszesz g e n i a l n i e !!!!
OdpowiedzUsuńmhmmm, te gorące sceny Harrego i Amelii <33
nie ma to jak cudowne rozdziały ;D
Pozdrawiamm ♥♥
( http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com/ - 4. rozdział)
;)))
Haha, cieszę się, że Ci to przypadło do gustu ;)
UsuńRównież pozdrawiam i dziękuję :*