zestaw Ellie |
zestaw Amy |
Pozostałe
sześć lekcji minęło mi w miarę szybko, biorąc nawet pod uwagę dwa testy, na
które kompletnie nie byłam przygotowana. Tak, wiem. Powinnam się uczyć.
Bynajmniej zdaniem moich rodziców. No bo wiecie, zawód prawnika, hm? Jakoś nie
widzę siebie w tej roli, którą zaplanowali. Naprawdę czekam już tylko do
pierwszego lipca, dwutysięcznego trzynastego roku, żeby wyrwać się z tego
piekła, jakim jest mieszkanie z Michael’em Subtle. Och, przepraszam. Nie
mówiłam tu do tej pory zbyt dużo o mojej rodzinie, dlatego macie prawo nie
wiedzieć, o co mi chodzi. Michel Subtle to mój ojciec, choć bardziej pasowałoby
określenie opiekuna prawnego, bo tatą nazwać go mogę tylko ze względu na to, że
brał rzeczywisty udział w moim poczęciu. Chociaż, kto wie? Może tak naprawdę
jestem tylko jakąś podrzuconą moim rodzicom, zaginioną belgijską księżniczką?
Okej, to akurat mało prawdopodobne. Zaraz, wróćmy do tematu. Michael ma
trzydzieści sześć lat, jest - choć głupio mi to mówić o moim własnym ojcu -
wciąż nieziemsko przystojny. Ma krótkie, niegdyś ciemnobrązowe, teraz już
gdzieniegdzie posiwiałe włosy, czekoladowe oczy, które po nim odziedziczyłam i
mierzy sto osiemdziesiąt dwa centymetry. Jest sławnym aktorem, bardzo dobrym w
swoim zawodzie. Niestety to chyba jego jedyne dobre cechy. A przynajmniej dla
mnie, ponieważ wszyscy ludzie uważają go za cudownego i opiekuńczego tatusia,
przykładnego męża, który nawet w całym natłoku pracy znajduje czas dla swoich
rodziców. Och, jakże mi przykro, że w tych kwestiach naprawdę zawodzi swoich
fanów. W domu ojciec pojawia się tylko w niektóre weekendy, a jeśli już
łaskawie znajdzie czas, aby nas odwiedzić, zaszywa się w swoim biurze, wychodzi
tylko na posiłki i ochrzania nas za wszystko, cokolwiek byśmy nie zrobiły. I
nie ważne jest wtedy, czy zrobimy to dobrze, czy źle. Po prostu, z zasady
musimy z Charlotte i mamą znosić jego humory. Choć szczerze mówiąc, robią to
tylko one, ponieważ ja bardzo często się przeciwko niemu buntuję. To chyba
wszystko, co mam o nim do powiedzenia. Moja mama? Cóż, moja matka nazywa się
Emerson Brittle, ma trzydzieści pięć lat, jest niesamowicie piękna, ale też
bezbronna wobec mojego ojca. Boi się nawet do niego odezwać, a na tym cierpimy
ja i moja dwa lata młodsza siostra Charlotte. Ona odziedziczyła po naszej rodzicielce
wszystko, co najlepsze, czyli na przykład cudowne błękitne oczy, miękkie, złote
włosy i długie nogi. Ja, patrząc w lustro widzę dziewczynę i ładnie
zarysowanych kościach policzkowych, bladej karnacji, niemalże czerwonych,
pełnych wargach. Mam długie – prawie do pasa – kruczoczarne spirale, które
idealnie kontrastują z kolorytem skóry i odcieniem ust. W sumie, mnie się
podoba mój wygląd, aczkolwiek wiem też, że nie każdy tak sądzi. Patrząc jednak
z innej strony, to nic mnie nie obchodzi, co ktoś o mnie myśli. W zasadzie mało
rzeczy mnie w życiu obchodzi, oprócz moich najbliższych (jak zapewne się
domyślacie, nie ma na tej liście mojego ojca).
- Amelia! Amy! Brittle, do cholery! – za plecami usłyszałam niski głos mojej przyjaciółki, która najprawdopodobniej biegła do mnie od momentu, kiedy wyszłam ze szkoły, aż do teraz, gdy wsiadałam do czarnego, sportowego auta Alex’a. Z niechęcią obróciłam się w jej stronę, bo wiedziałam, że skoro mówi takim niskim tonem, coś jest na rzeczy. Powolnym ruchem przesunęłam okulary z nosa tuż nad czoło, tak, aby lekko leżały na moich włosach. Mimo, że na dworze nie było słońca, to założyłam je, bo pasowały do mojego ogólnego, hm, image’u.
- Słucham cię – powiedziałam i oparłam się biodrami o drzwiczki od samochodu. Zapewne, gdyby widział to ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że gramy tu jakąś scenę do jednego z tych seriali, które tak uwielbia teraz młodzież. Zaraz… Skins? W każdym razie, i tak tego nie oglądam, widzę jedynie delikatne podobieństwo między mną, a tą… Effy. Tak, chyba tak się nazywała. O tyle, o ile się orientuję, ona też lubi imprezy i alkohol.
- Błagam cię, muszę iść dzisiaj na jakiś bankiet do mamy – poinformowała mnie Ellie i choć jeszcze nie powiedziała, o co dokładnie chodzi to zaczęłam się niestety domyślać. Jej matka, bardzo znana bizneswoman Margie Howards często zabierała córkę na różne takie przyjęcia biznesowe. Nie muszę chyba wspominać, że są one niesamowicie nudne? Wiem, bo to przeżyłam. Jeden, jedyny raz Ellie udało się mnie na coś takiego wyciągnąć. Przyrzekłam sobie wtedy, że nigdy więcej się nie dam. I mam zamiar tego dotrzymać.
- Howards, nie. Umówiłam się dzisiaj z Alex’em – odwróciłam się szybko i puściłam chłopakowi oczko.
- Amy… Proszę cię, jesteś moją ostatnią nadzieją. Matty ma jutro test z chemii, materiał od początku roku – dziewczyna patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczyma, w których płonęła nadzieja. Roześmiałam się na głos i kilka osób na parkingu zwróciło na nas uwagę.
- I sądzisz, że będzie się uczył? Nie chce tam iść, bo wie, że będzie po prostu beznadziejnie – próbowałam ją uświadomić, ale ona jakoś nie bardzo chciała mi uwierzyć.
- Amelia, błagam cię, jesteś moją przyjaciółką, zrób to dla mnie. Niczego w życiu już nie będę od ciebie chciała – siedemnastolatka była niemal bliska płaczu i dolna warga zaczęła jej niepostrzeżenie drżeć. Boże, stawiam się takiemu draniowi, jak mój ojciec, a jej nie mogę?
- Dobra. Ale wiedz, że będziemy tam góra dwie godziny i wychodzę – Ellie rzuciła się na mnie i próbowała chyba udusić.
- Dziękuję, dziękuję ci, kocham cię, wiesz o tym, prawda? O Boże, jak ja cię uwielbiam! – Jeszcze chwila, a zaczęłaby tańczyć jakieś dziwne tańce, ale powstrzymałam ją od tego pomysłu - który zapewne wkradł się już do jej głowy – łapiąc gwałtownie za nadgarstek.
- Jeszcze jeden warunek – oznajmiłam.
- Wszystko, co zechcesz – dziewczyna była w takiej euforii, że pewnie gdybym jej powiedziała, że jestem skrywaną w nowym ciele córką Pierce’a Brosnan’a, uwierzyłaby.
- Zakładam to, co wybiorę. Żadnych ograniczeń – uśmiechnęłam się triumfalnie, a Ellie zrzedła mina. Widać było, że niezbyt spodobał się jej mój pomysł.
- Hmm… Amy… Tylko żadnych piór, kolorowych irokezów, ani cyberloków, okej? – spojrzała na mnie niepewnie.
- Och, jaka szkoooda. No dobrze – przewróciłam teatralnie oczami, a brunetka jeszcze raz mnie wyściskała.
- Amelia, jedziemy? – nagle przypomniałam sobie o obecności mojego chłopaka. Gwałtownie obróciłam się w jego stronę i zaszczebiotałam:
- Och, skarbie, to nie będzie dla ciebie żaden problem, jeśli przyjdę troszkę później, co? – posłałam mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, na jaki było mnie w tej chwili stać, a on, jak to facet rozpromienił się i zapewnił, że oczywiście nie ma nic przeciwko. Gdy dojechaliśmy do domu było już przed szóstą, bo po drodze wybraliśmy się jeszcze do Starbucks’a i zasiedzieliśmy się tam trochę. Dobrze, że dziś jest już piątek. Koniec tygodnia, weekend. Tak, początek weekendu spędzony na nudnym bankiecie, cudownie. Ale czego się nie robi dla przyjaciół?
Alex zajechał pod ogromny budynek, potocznie nazywany również posiadłością mojego ojca. Szybko, ale za to namiętnie się z nim pożegnałam i podbiegłam do białych drzwi, wystukałam kod i zamek się odblokował. Technika…
Weszłam do przedsionka, ściągnęłam buty ze stóp i pędem rzuciłam się na górę do swojego pokoju. Zdążyłam się już przyzwyczaić, że o tej porze w domu jest pusto, bo Charlotte była pewnie u swojej koleżanki, a mama wypłakiwała się u cioci Fridy, swojej siostry. Miałam tylko półtorej godziny, Ell miała tu być wpół do ósmej. Szybkim ruchem otworzyłam ogromną garderobę, która znajdowała się tuż obok łóżka. Chwilę poprzechadzałam się oglądając różne ciuchy i w końcu zdecydowałam się założyć zestaw (na górze). No cóż, nie będę taka wredna dla biednej Howards. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i jak zwykle pomalowałam usta czerwoną szminką, aby jeszcze bardziej je uwydatnić. Punktualnie o dziewiętnastej trzydzieści do drzwi zadzwonił dzwonek. Zbiegłam na dół i otworzyłam przyjaciółce drzwi. To, co zobaczyłam lekko mnie zdziwiło, bo Ellie miała na sobie (na górze). A na przyjęcia u swojej mamy nigdy się tak nie ubiera.
- Wow – zdołałam tylko wykrztusić.
- Może być? Nie jest zbyt ekstrawagancka? – brunetka z niepokojem przygryzła dolną wargę.
- Jest idealnie.
- Gotowa? – siedemnastolatka po moich słowach rozpromieniła się.
- Niestety.
- Amelia! Amy! Brittle, do cholery! – za plecami usłyszałam niski głos mojej przyjaciółki, która najprawdopodobniej biegła do mnie od momentu, kiedy wyszłam ze szkoły, aż do teraz, gdy wsiadałam do czarnego, sportowego auta Alex’a. Z niechęcią obróciłam się w jej stronę, bo wiedziałam, że skoro mówi takim niskim tonem, coś jest na rzeczy. Powolnym ruchem przesunęłam okulary z nosa tuż nad czoło, tak, aby lekko leżały na moich włosach. Mimo, że na dworze nie było słońca, to założyłam je, bo pasowały do mojego ogólnego, hm, image’u.
- Słucham cię – powiedziałam i oparłam się biodrami o drzwiczki od samochodu. Zapewne, gdyby widział to ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że gramy tu jakąś scenę do jednego z tych seriali, które tak uwielbia teraz młodzież. Zaraz… Skins? W każdym razie, i tak tego nie oglądam, widzę jedynie delikatne podobieństwo między mną, a tą… Effy. Tak, chyba tak się nazywała. O tyle, o ile się orientuję, ona też lubi imprezy i alkohol.
- Błagam cię, muszę iść dzisiaj na jakiś bankiet do mamy – poinformowała mnie Ellie i choć jeszcze nie powiedziała, o co dokładnie chodzi to zaczęłam się niestety domyślać. Jej matka, bardzo znana bizneswoman Margie Howards często zabierała córkę na różne takie przyjęcia biznesowe. Nie muszę chyba wspominać, że są one niesamowicie nudne? Wiem, bo to przeżyłam. Jeden, jedyny raz Ellie udało się mnie na coś takiego wyciągnąć. Przyrzekłam sobie wtedy, że nigdy więcej się nie dam. I mam zamiar tego dotrzymać.
- Howards, nie. Umówiłam się dzisiaj z Alex’em – odwróciłam się szybko i puściłam chłopakowi oczko.
- Amy… Proszę cię, jesteś moją ostatnią nadzieją. Matty ma jutro test z chemii, materiał od początku roku – dziewczyna patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczyma, w których płonęła nadzieja. Roześmiałam się na głos i kilka osób na parkingu zwróciło na nas uwagę.
- I sądzisz, że będzie się uczył? Nie chce tam iść, bo wie, że będzie po prostu beznadziejnie – próbowałam ją uświadomić, ale ona jakoś nie bardzo chciała mi uwierzyć.
- Amelia, błagam cię, jesteś moją przyjaciółką, zrób to dla mnie. Niczego w życiu już nie będę od ciebie chciała – siedemnastolatka była niemal bliska płaczu i dolna warga zaczęła jej niepostrzeżenie drżeć. Boże, stawiam się takiemu draniowi, jak mój ojciec, a jej nie mogę?
- Dobra. Ale wiedz, że będziemy tam góra dwie godziny i wychodzę – Ellie rzuciła się na mnie i próbowała chyba udusić.
- Dziękuję, dziękuję ci, kocham cię, wiesz o tym, prawda? O Boże, jak ja cię uwielbiam! – Jeszcze chwila, a zaczęłaby tańczyć jakieś dziwne tańce, ale powstrzymałam ją od tego pomysłu - który zapewne wkradł się już do jej głowy – łapiąc gwałtownie za nadgarstek.
- Jeszcze jeden warunek – oznajmiłam.
- Wszystko, co zechcesz – dziewczyna była w takiej euforii, że pewnie gdybym jej powiedziała, że jestem skrywaną w nowym ciele córką Pierce’a Brosnan’a, uwierzyłaby.
- Zakładam to, co wybiorę. Żadnych ograniczeń – uśmiechnęłam się triumfalnie, a Ellie zrzedła mina. Widać było, że niezbyt spodobał się jej mój pomysł.
- Hmm… Amy… Tylko żadnych piór, kolorowych irokezów, ani cyberloków, okej? – spojrzała na mnie niepewnie.
- Och, jaka szkoooda. No dobrze – przewróciłam teatralnie oczami, a brunetka jeszcze raz mnie wyściskała.
- Amelia, jedziemy? – nagle przypomniałam sobie o obecności mojego chłopaka. Gwałtownie obróciłam się w jego stronę i zaszczebiotałam:
- Och, skarbie, to nie będzie dla ciebie żaden problem, jeśli przyjdę troszkę później, co? – posłałam mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, na jaki było mnie w tej chwili stać, a on, jak to facet rozpromienił się i zapewnił, że oczywiście nie ma nic przeciwko. Gdy dojechaliśmy do domu było już przed szóstą, bo po drodze wybraliśmy się jeszcze do Starbucks’a i zasiedzieliśmy się tam trochę. Dobrze, że dziś jest już piątek. Koniec tygodnia, weekend. Tak, początek weekendu spędzony na nudnym bankiecie, cudownie. Ale czego się nie robi dla przyjaciół?
Alex zajechał pod ogromny budynek, potocznie nazywany również posiadłością mojego ojca. Szybko, ale za to namiętnie się z nim pożegnałam i podbiegłam do białych drzwi, wystukałam kod i zamek się odblokował. Technika…
Weszłam do przedsionka, ściągnęłam buty ze stóp i pędem rzuciłam się na górę do swojego pokoju. Zdążyłam się już przyzwyczaić, że o tej porze w domu jest pusto, bo Charlotte była pewnie u swojej koleżanki, a mama wypłakiwała się u cioci Fridy, swojej siostry. Miałam tylko półtorej godziny, Ell miała tu być wpół do ósmej. Szybkim ruchem otworzyłam ogromną garderobę, która znajdowała się tuż obok łóżka. Chwilę poprzechadzałam się oglądając różne ciuchy i w końcu zdecydowałam się założyć zestaw (na górze). No cóż, nie będę taka wredna dla biednej Howards. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i jak zwykle pomalowałam usta czerwoną szminką, aby jeszcze bardziej je uwydatnić. Punktualnie o dziewiętnastej trzydzieści do drzwi zadzwonił dzwonek. Zbiegłam na dół i otworzyłam przyjaciółce drzwi. To, co zobaczyłam lekko mnie zdziwiło, bo Ellie miała na sobie (na górze). A na przyjęcia u swojej mamy nigdy się tak nie ubiera.
- Wow – zdołałam tylko wykrztusić.
- Może być? Nie jest zbyt ekstrawagancka? – brunetka z niepokojem przygryzła dolną wargę.
- Jest idealnie.
- Gotowa? – siedemnastolatka po moich słowach rozpromieniła się.
- Niestety.
Super ! :P
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńjestem ciekawa tego bankietu :D
OdpowiedzUsuńOj bądź, bądź! :D
Usuńomnomnomnom <3
OdpowiedzUsuńja tu się rozpływam! :*
wiesz co...
ta Amelia to taka jakaś dziwna jest!
niemiła troszkę dla Ellie i w ogóle xd
a może mi się tylko tak wydaje. xd
dosyć możliwe, w końcu mnie znasz. xd
i jeżeli, Ellie miałaby mieć partnera z chłopców, to ja wiem, który jej pasuje... ^ ^
aaaa geniusz ze mnie! :P
a co do Amy to...
jeśli jesteś tradycjonalistką, to również wiem, a jeśli nie, to... o matko boję się Ciebie! xd
jak coś to wiesz gdzie mnie szukać! :D
i ja po prostu kocham Amy za tę fioletową sukienkę!
jest nieziemska! ^ ^
i ten noooo... ja nadal czekam! :D
If U know what i mean! :P
a ja wiem, że Ty wiesz! xd
pisz szybciutko następny.♥
Nie, nie wiem, o co Ci chodzi? :D
UsuńA tak serio, to naprawdę nie wiem...
u czekam niecierpliwie na następny :) uwielbiam twój sposób pisania :)))
OdpowiedzUsuńOjej, skoro tak to niezmiernie mi miło :)
UsuńNastępny postaram się dodać do piątku, ew. weekend :)
Hej!
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie, bardzo przyjemnie się je czyta. Wielbię cię za te dwie sukienki;) jestem ciekawa jak potoczą sie dalsze wydarzenia=] pisz jak najszybciej.
Może w wolnym czasie wpadniesz do mnie
opowiadanie-o-one-direction-1d-m.blogspot.com
oraz
opowiadanie-o-one-direction-1d.blogspot.com
Jeśli znajdziesz wolny czas to wpadnij i skomentuj
( za ewentualne błędy przepraszam, ale piszę z komórki=] )
Na początek podziękuję za pochwały sukienek, bo sama je wykombinowałam :) I bardzo mi miło, że się podoba, ale w razie czego, pamiętaj, że jeśli coś będzie źle napisane to mnie poinformuj! :D
UsuńOczywiście, że wpadnę, ale jak znajdę niedługo chwilę czasu, okej? Sama się dziwię, że jeszcze tu dziś weszłam :)
Pozdrawiam :*
Podobaaa mi się!
OdpowiedzUsuńCudowne!
No po prostu uwielbiam To!
Tak wiem, powtarzam się, ale to prawda. :)
dobra, nie ważne.
Pisz szybciutko następny, bo już się doczekać nie mogę. :)
I do mnie zapraszam. ^^
Bejbe, dziękuję, ale wpadnę, jak będę miała chwilę wolną, co będzie pewnie w weekend dopiero ;c
UsuńCuuudowne!
OdpowiedzUsuńTak coś myślę, że juz byś mogła spokojnie wydać jakąś książkę...;D
Uwielbiam! <3
Ach, dziękuję, dziękuję Słońce! :)
UsuńCześć! Muszę przyznać, że Twój blog jest naprawdę interesujący i fajny. Zaciekawił mnie. Chciałabym zaprosić się na moje nowe forum ogólnotematyczne dla młodzieży. www.shiners.fora.pl - Na tym forum panuje wspaniała atmosfera, można porozmawiać na wszystkie tematy, poznać innych użytkowników i bardzo dobrze się bawić! Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz na Shiners. Obiecuję że nie pożałujesz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sovbedlly.
Bardzo szybko się czyta, potrafisz zainteresować czytelnika. Podoba mi się. Sukienki bardzo, bardzo, bardzo mi się podobają. ; ) Intryguje mnie czy coś wydarzy się na tym przyjęciu/ balu. Może poznają jakąś ciekawą osobę? Chłopaka oczywiście :D Zapraszam do mnie na rozdział pierwszy:
OdpowiedzUsuńonly-one-love-one-life.blogspot.com
W takim razie baaardzo Ci dziękuję :) A to, czy poznają... Okaże się wkrótce ;p Czekamy cierpliwie, moi drodzy... :)
UsuńPozdrawiam :*
PS. Widziałam rozdział, pisz drugi szybciutko! :)
To sie porobilo.. Mam nadzieje, ze na bankiecie porobi sie jeszcze bardziej! Amy ma byc koniecznie z Niallem!
OdpowiedzUsuńHah, no zobaczymy, zobaczymy ;p
UsuńTak jak obiecałam w końcu nawiedziłam twojego drugiego bloga ;) Przepraszam, że tyle to trwało. Chyba ostatnio doba mi się skróciła...
OdpowiedzUsuńPoczątkowo próbowałam porównywać opowiadanie z tamtym, ale szybko mi przeszło ;) Zapowiada się ciekawa historia. Mimo iż to drugi rozdział, ja wciąż traktuję to jako pewnego rodzaju wprowadzenie... Pewnie wszystko się powoli rozkręci.
Jak to już ze mną bywa, nie łatwo przekonać mnie do pokochania bohaterów, ale jak to się już stanie, to... sama wiesz co się dzieje, bo przecież wypłakuję się pod prawie każdym rozdziałem ;) Tutaj, póki co jeszcze nie mam swojej ulubionej postaci... Chociaż Ell, ale nie... Jeszcze za wcześnie :)
Już nie mogę się doczekać, co też szykujesz na przyszłe rozdziały. Zdecydowanie zaciekawiłaś mnie na tyle, że chcę poznać tą historię...
Podoba mi się też wygląd bloga. Czcionka przyjazna dla oka ;) Właśnie jest 2:24 więc wiem co mówię. Świetnie się czyta. Zaintrygowało mnie główne zdjęcie... Sama nie wiem dlaczego. A propos zdjęć, to uwielbiam, gdy ktoś wkleja zdjęcia w rozdział, a nie podaje linki, które gdzieś tam mnie przenoszą... Duży plus za to. Mam nadzieję, że będziesz dodawała też inne, a nie tylko ze strojami - chociaż to też super. Ale już mi się marzy, że wplatasz w słowa jakieś fotografię, które akurat pasowałyby do rozdziału... No ale poczekamy, zobaczymy...
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jeśli można prosić o informowanie, to byłabym wdzięczna. Może być na Twitterze lub na moim blogu - jak ci wygodniej :)
Pozdrawiam i życzę weny :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Przede wszystkim, dziękuję, że aż tyle się napracowałaś w napisaniu tak długiego komentarza! :)
UsuńNo cóż, mam nadzieję, że wraz z nowymi rozdziałami, polubisz i bohaterów :)
A co do zdjęć... Chciałam dać linki, ale nie bardzo chciały się dodać ;p Ale skoro tak jest lepiej, to dziękuję za informację i spróbuję się zastosować :)
Pozdrawiam :*
Chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga, dopiero co go założyłam więc muszę go trochę rozpromować, miło by mi było gdybyś przeczytała pierwszy rozdział, który niedawno się pojawił, no i napisała w komentarzu co o nim uważasz, no i jak Ci się spodoba to zaobserwujesz. Mam nadzieję, że zainteresuje Cię mój blog, pozdrawiam i zapraszam serdecznie - Vicky ♥
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę więcej czasu to się postaram :)
UsuńHej! Serdecznie zapraszam na nowe opowiadanie http://pretty-dangerous-rich.blogspot.com/ właśnie pojawili się bohaterowie. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej zapraszam. Zachęcam do komentowania, wyrażania swojej opini. Z góry dziękuję. Przepraszam jeżeli uznasz to za spam ;)-Rose
OdpowiedzUsuńKiedy mogę liczyć na jakąś nowość tutaj? Zapraszam na rozdział 2 :
OdpowiedzUsuńonly-one-love-one-life.blogspot.com
Jeszcze dziś, właśnie się kończy :)
UsuńA rozdział widziałam, skomentowałam :)